poległam po całej linii
chyba nie zjadłam tyle przez ostatni tydzień, tyle wciągnełam naraz...
podsumowując:
rano kanapka z plastrem szynki (40cal)
na obiad kostki kurczaka + trochę ryżu (ok. 200kcal)
a później się zaczęło
5 sucharów ( 5x40kcal)
2 lody na patyku (120kcal)
chyba cztery gałki lodów bakaliowych (???)
batonik fitness (90 kcal)
3 wafle ryżowe (105kcal)
plasterek ciasta drożdżowego (???)
czyli ok. 1000kcal
wstyd mi strasznie i niedobrze... bleeeee, tak mnie obrzydliwie wydęło i ogólnie jest do kitu, zaraz chyba puszczę pawia...
jutro tylko woda, rano i na obiad wasa z pomidorem, nic więcej...
fuj :P
upadłam, ale trzeba wstać, najważniejsze to się nie poddawać
jutro będzie lepiej