Jestem pełna motywacji i determinacji. Mam załamanie, to fakt. Staram się, cholernie się staram. Pokazuje jak go kocham, ale praca jest dla niego ważniejsza? Nie rozumiem z tego nic... Odzywam się do niego, płaczę... a on jest taki zimny... Nigdy taki nie był... Od 3 dni jest coś nie w porządku. Mam wrażenie, że coś ukrywa. Oczywiście jak go spytałam czy jest inna, czy mnie zdradza to bezapelacyjnie zaprzeczył. Kocham tego skurwysyna, który rani mnie tak mocno, przez którego wylewam setki łez i nigdy nie dam sobie spokoju. Pomimo traktowania mnie jak przedmiot i przestawiania z dnia na dzień z kąta w kąt to nie odpuszcze. Zadzwonił, zrozumiał swój błąd. Powiedział "źle zrobiłem, przesadziłem, nie powinienem się tak zachowywać" - żałuje, ale czy to jest szczere? Co robić? Co się z nim dzieje? Co się z nami dzieje... Teraz miał się odzywać i znów zero znaku życia... :Boję się o nas i nasz "związek"... :(
Pomimo sytuacji z nim, czuję się w pełni spełniona ze sobą. Czuję harmonię. Mam motywację. Mam okropne zakwasy! Cudowne uczucie! Zmieściłam się w 1000 kcal (zdrowych), zrobiłam sporo brzuszków, ćwiczeń nóg, dużo przeszłam i jestem zadowolona, a co najciekawsze nie czuję w ogóle głodu! Wypiłam za mało, wiem... ale jutro to naprawię z podwojonym skutkiem!
http://www.youtube.com/watch?v=hU9RUqh9FSQ
I love him, my super hero :*