COME AND GIVE ME A BIG HUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUG!
Nie ma to jak jedna z firmowych min :). Maj tegoroczny mogę śmiało zaliczyć do najbardziej chujowych miesięcy w moim życiu. Już dawno nie przypominam sobie żeby było tak beznadziejnie. Ale nie tylko ja tak sądze (Bat?). Maaasakra. Chyba wszystko nie jest takie jak powinno być. Jakoś nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, że za jakiś miesiąc są wakacje. Jeszcze nic nie jest załatwione... Co z terminem?(ponownie Bat!) A tak swoją drogą to dziękuję pogodzie, bo idealnie odzwierciedla mój aktualny nastrój. Od jutra ma być niby cieplej, więc biorąc pod uwagę moje skłonności do meteopatii może mój życiowy entuzjazm wzrośnie. Miło by było.Tylko miesiąc szkoły. Bosko. Codziennie od godziny 8 odliczam tylko minuty do końca lekcji. Bez obrazy dla kogokolwiek, ale patrzenie codzienne na te same japy doprowadza mnie do szału. Nawet te śladowe ilości ambicji jakie posiadałam zniknęły. Co za szkoda... Jedyny pożytek z tego wszystkiego taki, że siedze cały tydzień w domu i nudzę się do tego stopnia, że gram na gitarze, a nie robiłam tego od 100 lat. Jak zwykle wszystko byleby tylko się nie uczyć. haha a historia czeka od miesiąca. Weekendzik będzie w takim razie super. Ale z resztą co z tego? I tak zero jakichkolwiek sensownych planów, hmm. A tak wgl to dziękuję: sum41, simple plan, kate nash, kings of leon i panic! at the disco, za zwalczanie mojego 'depresyjnego' nastroju, lub też dobicie mnie kiedy trzeba. kocham to. czyż nie?
heh to?