Nigdy nie ukrywałem - alkohol w "mądrych" ilościach działa jak olej w głowie. Nie mówię tu o tanich winiaczach - whiskey bije je na niejedną słabą głowę. Powolutku, pomalutku, bez rzygania, mądrze, kulturalnie. Stonowany niczym rodzina Corleone, z temperamentem włoskiego rewolucjonisty mój ulubiony trunek uderza do głowy falą ciepła, a nie kosmiczną wirówką. Chcesz pić - jasna sprawa, wszystko dla ludzi. Warto jednak czasami dobrze wyluzować, odpalić cygarko i wychylić złocistego whiskacza.