wlasnie wtoczylam sie do domu po robocie. umieram.
no i tradycyjnie smierdze surowa ryba i tempura.
jutro zapowiada sie ciezki, ale mega produktywny dzien.
od samego rana mam spotkania z wykladowcami od
struktur i instalacji, a potem planuje posiedziec jeszcze na
uczelni, zeby doszlifowac wizualizacje i plany belek.
potem trening. przez to zalatanie i ciagla prace moja srednia
treningow w tygodniu wynosi 3. i troche mi z tym ciezko, bo
to jednak cos, na czym mam malego bzika i co sprawia mi
mnostwo przyjemnosci :(
jutro cheat. wpadnie ukochana hawajska po dwoch tygodniach
czystej michy. w ogole zwazylam sie dzisiaj i uwaga, waze
juz prawie tyle, co przed wyjazdem do wietnamu. sukces! jeszcze
dwa kilogramy w dol i bedzie cacy. a potem juz tylko rozbudowa
masy miesniowej <3
aaa, no i w sumie uswiadomilam sobie, ze waze teraz tyle, co
w szostej klasie podstawowki haha
sniadanie: 358 kalorii, 32g bialka, 20g tluszczu, 8g weglowodanow
omlet z trzech jaj z ciemnym kakao i lnem mielonym, skyr jagodowy, migdaly,
kawa z nieslodzonym mlekiem migdalowym, woda z octem jablkowym
lunch: 413 kalorii, 39g bialka, 5g tluszczu, 50g weglowodanow
makaron razowy pelnoziarnisty w sosie pomidorowym z warzywami i kurczakiem
przekaska: 242 kalorie, 5g bialka, 10g tluszczu, 33g weglowodanow
biszkopty bez cukru, dwie kostki gorzkiej czekolady z truskawkami, kawa z
nieslodzonym mlekiem migdalowym
obiad: 300 kalorii, 16g bialka, 6g tluszczu, 39 g tluszczu
dwa nigiri z krewetka, dwa nigiri z tunczykiem, melon, salatka z wodorostow wakame,
dwa chipsy krewetkowe, sprite zero, cola zero