Przez ostatni okres czasu... waga latała mi strasznie.. praktycznie od czerwca do teraz,
znajdowała się między 48 a czasem nawet 53 ale najczęściej włąśnie 50-51....
Teraz mam 51.7.
Chcę do Nowego Roku... mieć 39.9 obojętnie ile po przecinku.. chcę widzieć tą 3 z przodu..
o którą nie miałam siły.. nie miałam siły? Pf. nie chciało mi się bo nawet dobrze już się czułam
w tej wadze i mówiłam jeszcze..
czas, jeszcze czas... a teraz mam miesiąc z groszami dosłownie,
chcę pożegnać ten rok z tą wagą, pomyśleć, że udało mi się to
zrealizować.
------------------------------------------------------------------------------------------
W szkole jest strasznie... tzn, w ogóle nie chciało mi się uczyć, nie wiem co mi odbiło w tej ostatniej klasie.
Przedmioty zawodowe się kończą za 2 tygodnie? Już nie całe....
Do matury nie podejdę bo z pieprzonej matematyki
nic nie rozumiem, i nie zozstane dopuszczona przez nauczycieli..
Masakra, jedna wielka masakra. Przeraża mnie fakt, że za 5 miesięcy kończy się rok szkolny,
będę musiała iść do pracy itp...
Powiedzcie bo większość z was jest chyba tutaj starsza niż ja...
Od razu po napisanu matury w maju czy od razu od maja poszłyście do pracy? Czy miałyście jakąś małą przerwę?
Eh.....
Boję się życia.
800 kalorii na dziś.