ja jako "matrona" dla Eli ;)) w rewanżu za poniedziałkowe określenia ;)
ogólnie powiem, że jest lichutko. ale cóż jak dzisiaj uświadomiła mi pewna piosenka: jest jak jest nie jak powinno być...
pocieszam się myślą, że to kiedyś minie, albo stanie się coś, co to zmieni. a jak narazie trzeba cieszyć się tym co jest, albo przynajmniej starać się nie myśleć o tym 24 godziny. tak jak nigdy nie pisałam takich rzeczy, to teraz musiałam gdzieś to z siebie wyrzucić, pewnie w żadnym stopniu mi to nie pomoże, ale może dzięki temu dopuszczę chociaż trochę nadziei do tej paradoksalnej beznadziei. teraz jak myślę o tym, co tutaj napitoliłam, to chcę mi się śmiać. przecież to żałosne jest. no ale cóż moja sytuacja jest żałosna, więc moja notka także taka będzie.
Czasami uciekam tam, gdzie jestem sam na sam z Tobą...
pozdrawiam serdecznie i zostawiam was z moją "twarzą" ;)