Ostatnio trudno było mnie złapać
Zbyt długo byłem sam
Każdy z nas ma swój własny świat
Gdzie może być sam
Wołasz mnie?
Próbujesz do mnie dotrzeć?
Wyciągasz do mnie rękę?
Ja wyciągnę ją do ciebie
Jestem w cholernym dołku
Wydaje mi się, że nie mogę się wydostać
Gdybym tylko mógł przejść to wzgórze
Ale potrzebuję czegoś, co wyciągnęło by mnie z tego syfu
Przyjąłem rany, wziąłem się w garść
Spadłem i znów się podniosłem
Potrzebuję iskry, która rozbudziłaby mój umysł
Bym mógł znów chwycić za mikrofon
Nie wiem jak, czemu ani kiedy
Wylądowałem tu, gdzie jestem
Czułem, że musiałem coś powiedzieć
Więc znów chwyciłem za długopis
Próbowałem dać upust uczuciom
Ale nie potrafię się przyznać
Ani zmierzyć się z myślą, że mogę mieć już dość rapu
Potrzebuję nowego ujścia
I wiem, że czasami trudno jest przełknąć to gówno
Ale nie mogę po prostu usiąść i tarzać się
We własnym smutku, bo wiem jedną rzecz
Trudno będzie mnie doścignąć
Trudno będzie dotrzymać mi kroku
Trudno będzie dojść za mną
Aż tu, dnie mijają, a ty będziesz musiał przejść
Setki mil...