Eh. Jak szłam do kościoła to na chodniku siedział mały kotek ( sąsiad ma duużo kotów i nie bardzo o nie dba...) Obiecalam sobie ze gdyby to bezbronne maleństwo siedziało tam nadal jak będę wracała wezme je do domu i zaopiekuje się. Dodam jeszcze ze caly czas padal deszcz, z resztą nadal pada. Jak wracalam spotkalam Angele pogadałyśmy chwilę i poszłam do domu. Kotek troche w innym miejscu i ktos mu dał coś do jedzenia, ale nadal był więc bez wachania wziełam go do domu. Mama nie była zadowolona z faktu, że przyniosłam chorego kota do domu, ale nie mogłam postąpić inaczej. Opatuliłam go ręcznikiem by się ogrzał teraz dałam mu mleka i o dziwo napił się. Ma strasznie zaropiałe oczka i prawie się nie rusza
Zobaczymy jutro co dalej. Pewnie pojdę z nim do weterynaza ale zostało mi ostatnie 50 zł więc może nie starczyć w zależności co wet poradzi.
A nie wiecie może czy przemyć mu czymś te oczka? Bo ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia