Rejs statkiem. Nie dobrze mi na sama myśl ale pozory trzeba było się trzymać.
Płynęłyśmy z Gdańska na Westerplatte.
Najpierw "Galeonem Lew" a powrót był "Czarną Perła"...
Mojej pięknej tak się podobało ze uśmiech nie schodził z jej ust nawet na sekundę a słowa "dziękuję" w tamtym dniu słyszałam z milion razy :)
Dla jej uśmiechu popłynęła bym jeszcze raz...