Usiadłam i czułam sie jakbym nie była. i nie myślałam o swoich problemach jako o swoich własnych. słyszałam mimo, ze nikt nie słyszal mnie. widzialam ludzie a ludzie wydawali sie nie widziec mnie. W jednej chwili bylam tym lisciem co spadal i wiatrem ktory wiel i kapslem od piwa który leżał na chodniku, byłam nawet gwiazdą, której w tej chwili nie widać. i tym wszystkim. pomyslalam, co t jest problem . nie ma problemu, bo przecież siedzę tu sobie i nie ma żadnego problemu...
...do czasu.
ale mimo wszytsko, to było takie.... uzdrawiające.
:)