Kołysał się w prawo i w lewo, zastanawiał sie czemu ona tak wolno mówi i marszczy czolo. Przeciez wszystko jest takie piekne i takie kolrowe. Sapc mu się chce, a ona go tgrąca. po co go trąca, skoro tu tak cielutko, poloży sie i prześpi. Po co ona go szarpie, głupia jakaś, niech tez sie połozy, popatrza w niebo. Po co on go traca?!
- wstań, odprowadzę cie. nie możesz tu zostac.
on moze , on tak, ona niech idzie. on ma tu puchowe loze. widzi anioly. schodza prosto na bruk. maja teczowe skrzydla, wszystko jest pieknie. PO CO ONA GO TRACA? bez sensu. dla niego to bylo bez sensu.
- Ty potrzebujesz lekarza
- zostaw mnie -powiedzial machajac kolejnemu aniolowi/przechodniemu.
W jednej chwili zadała sobie sprawe ze nie wie jak mu poamóc. Znała go od przedszkola, czyli 19 lat, a teraz ona bezradna. nie wie jak pomóc. szarpnęła go raz jeszcze. no dobrze, pojdzie. Skoro ona tak nalego to on pojdzie. zostawi puchowe poduszki i anioly. Zarowadzila go do klatki w której mieszkal.