Doceniasz gdy stracisz ...
Bylam po sprzet, czulam sie strasznie...
Gdy zobaczylam wlasciciela mialam ochote mu przyłożyć ...
Ale lepiej bylo popatrzeć sie z pod byka i robic miny...
nie pytalam sie o nic tylko wrednym akcentem wydusiłam ...
- Slyszalam ze Ekwador ma kupca na9 tys ?
On mi na to , z przerażonym wzrokiem ...
_ nie nie,on jest tylko na tyle wydeciony , ja NIe chce go sprzedac...
Ja sie uśmiałam, i mama cos tam dodała wrednego ...
- Tak na tyle jest wyceniony ,bo kogos to zasluga ..
Później zaczol mówić o paszporcie ,ze nie wie gdzie jest ...
ja sie uśmiałam...
I powiedzialam...
_ No ,bo po co wam teraz paszport zeby go sprzedac !
- Nie nie , potrzebny jest paszport .Bo bez niego oni nie moga z nim jechac na zawody , a Marta mówiła z eto super kon do wszystkiego ...
i tyle...
obróciłam sie na piecie i weszłam do samochodu ...
jest mi smutno , i jest we mnie wielka bomba...
Myślałam ze jakoś daje rade...
Ale gdy myślałam to w samochodzie sie poplakalam ...
Zobaczymy ile liczy sie slowo Wlasciciela , jak wróci ja tez wroce...
Ale do tego czasu , musze sie czymś/kims zajac ;)
Dzis mija miesiac jak go nie ma ...
jak bedzie nowy kon , nie bede prowadzić tego fbl tylko uruchomię nowy ...
A gdy Ekwi wróci , to uruchomię tego fbl i bd wiedzieć... ;)