http://greenimagine.wrzuta.pl/film/9ITopFWTdEx/iron_wine_-_flightless_bird_with_lyrics_-_twilight
Nie uśmiechaj się do mnie. próbuję być na Ciebie zła.
Następnym razem w święta jak Kevin będzie sam w domu to wbijamy do niego na bibe. :D
'Marzę o dniu, w którym zadzwonisz do mnie i zapytasz co robię jutro wieczorem.. Powiem że na razie nie mam nic w planach, a jak zapytasz czy się z Tobą umówię nie odpowiem od razu. Gdy tylko odłożę słuchawkę zacznę skakać po łóżku i całować wszystko co się da. Zjem nawet brokuły których nie cierpię.. I tak nie będę nic czuła, w głowie będziesz tylko Ty.. Odczekam kilka godzin i oddzwonię. Powiem że się namyśliłam. Wskoczę w ulubioną sukienkę i ruszę na spotkanie. Na najważniejszy wieczór mojego życia. Ta noc będzie niezapomniana. Wrócę do domu rzucę się na łóżko i odtworzę sobie wszystko jeszcze raz: Twój telefon, widok Ciebie nieśmiałego w ślicznej niebieskiej koszuli z różą za plecami i to nieśmiałe ' cześć ' z Twoich kochanych ust.. Potem wspaniała noc, a na koniec.. Niewinny, wspaniały, uroczy i przecudny pierwszy pocałunek.. Następnego dnia przyjdziesz po mnie i razem za rękę pójdziemy do szkoły. Tak oto zacznie się nasza przygoda. O tym marzę.'
Godzinami szukała pretekstu by dopisać gwiazdkę przy dwukropku.
Teraz zrozumiałam, że nie da się patrzeć na gwiaździste niebo z osobą którą się kocha, bo w górze nie ma nic ciekawego, gdy on trzyma Cię za rękę.
selektywnie patrząc przez pryzmat suchej oceny, mogę ewidentnie stwierdzić, iż Twoja indolencja intelektualna nie obliguje mnie do prowadzenia dalszej konwersacji z Tobą.
Mogliśmy być szczęśliwi.. Tak cholernie szczęśliwi. Nie chciałeś, to księżniczka wysadziła zamek. A śpij chuju pod mostem.
To będzie ktoś, kto poda mi kredki kiedy będę miała ołówek. Zrobi naleśniki z uśmieszkiem z dżemu. Nie będzie pytał, bo będzie wiedział. Sprawi, że wiatr będzie miał zapach bryzy. Przejdzie ze mną na czerwonym świetle. Pojawi się nagle. Założy dwie inne skarpetki i tego nie zauważy. Powie mi w ostatniej chwili: 'Uważaj! Kałuża'. Nadąży za mną do autobusu. Odpowie równo ze mną na zadane pytanie. A co najważniejsze będzie mnie kochał.
Wiele spotkań, tysiace pocałunków, miliony słów, spojrzeń, uścisków.Kilka kłótni, które nie potrafiły ich rozdzielić, które ich tylko wzmocniły. Mnóstwo wspólnych spacerów za rękę, wspólnie imprezowanie, wspólne oglądanie filmów,
słuchanie muzyki, szukanie wspólnej piosenki, ich wspólna ulubiona data. Ich jedna, niezniszczalna, idealna całosć.
Olejmy wszystko, liczy sie tylko to co teraz
Ty jesteś blisko, więc mogę nawet dziś umierać <3.
tak, jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, którą kiedykolwiek przytulileś, bo choć przez chwile trzymała w ramionach cały mój świat <3.
mogę zdjąć aparat z zębów, mogę przypudrować piegi, mogę zdjąć okulary, przemalować włosy, zdjąć sweterek, koszulke, balerinki i spódniczkę do kolan, ale po co? i tak wiem, że mnie nie zauważysz.
kocham Cię tak mocno jak Kiepski swoje piwko, jak Paździoch swój beret, a nawet jak Boczek kilogram kiełbasy. daj wiarę stary, że to kolosalne uczucie.
- Nikogo nie wpuszczę do serca prócz Ciebie.
- A skąd rozpoznasz, że to właśnie ja do niego pukam?
- Nie wiem, może nuć pod drzwiami 'kaczuchy'? :)
jak zawsze mieli się spotkać w parku. gdy tylko ją zobaczył podszedł i nic nie mówiąc, pocałował. gdy w końcu się od niej oderwał szepnął tylko: 'to koniec. wybacz, maleńka'. spojrzała na niego oczami przeszkolonymi od łez . 'niee. nie możesz.. nie możesz mi tego zrobić, do jasnej cholery!' złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie. nachylił się do jej ucha i syknął: 'mogę'.
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony.
- jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy.
podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy.
- przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
- chciałem Cię przygotować...
- na co?
wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy.
- na moje odejście. - wyszeptał.
- na co?! - zaczęła krzyczeć.
- spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję.
odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego silne ramiona. Wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście Cię zabije - tak dla sprawdzianu.
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie.
- gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił.
usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie.
- wyzwanie. - wymamrotałam.
uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił.
- pocałuj mnie. - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na Nim.
- pytanie. - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę.
- kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam.
- jak wariat. - odpowiedział po czym przyszedł do mnie objął swoimi ramionami i pocałował. wszystko było na swoim miejscu... jak dawniej...