Rozczarowanie.
Kończy się nawet to co miało trwać zawsze.
Nie sposób pojąć, że to co było fundamentem, najpewniejszym elementem mozolnie układanej rzeczywistości przestaje istnieć.
Zupełnie brakowało stabilności a jednak nie mogę, nie chce i nie potrafię uwierzyć.
Duszę się, brakuje mi powietrza...
Zagryzam wargi, wstrzymuje łzy... Nie wierzę.
Wstyd.
I co teraz? Co dalej?
Gubie czas, zaplatałam się w swoich myślach.. Dokąd mam iść?
Nienawidzę każdej następnej sekundy...
Jak mam ukryć się przed samą sobą?
Chcę już tylko tego nieczuć... Proszę...