[b]Siemasz ziom, to znów ja czyli brzydki, zły i szczery
Ten co lubi wpierdalać frytki i hamburgery
Oliwki do mozzarelli, dla wszystkich kielich, czysta prawda
Za fundamenty bloków, które wzniósł do góry asfalt
Pełen luzik, czternasta, wiesz nie budzę się na budzik
Bo do miasta rano napierają tłumy
Ja wolę naboje do próby, przebojem napoje te chmury
Na stole, na dole bibuły
Bo blanty mnie nie trują, jak nigdy mnie nie truły
Tu mi skrusz, tu jaramy (ziom ty ciągle o tym samym)
Siemasz ziom to znów ja czyli ćpun, cham nie dzieciak
Moim marzeniem to spalić więcej niż w Księdze Guinnessa
(Tobie potrzebny lekarz) raczej hajs na kilogram
To bierz pięć złotych za każdym razem gdy dajesz autograf
Cztery autografy torba to jest, pomyśl! [/b]