Ojeju, ale zmian...
Polubiłam jesień! Ale tylko słoneczną. Noszę aparat i mam satsyfakcję, że mogę się pozbyć kompleksu.
Przeżyłam wakacyjną przygodę i wiem, że odległość zabija znajomości. Ale tylko te międzynarodowe (pomijając rodzinę). Jednak się cieszę, że coś się skończyło. W końcu nic na siłę, tak?
A mieszkanie? Cudowne! Na sąsiedztwo też nie ma co narzekać :)
Ogólnie to wrzesień i październik to ostatnio moje ulubione miesiące. Trochę męczące, ale grunt to się nie poddawać!
"... bo uśmiech rodzi uśmiech..." - i tego się będę trzymać! : )