Nooo Witam !
To był dla mnie trudny bieg, a skoro był trudny, to nie był łatwy, a złożyło się na to kilka czynników...
Dobra, koniec mydlenia sobie oczu. Nie wyszło, trudno. Będzie lepiej, bo musi, początek sezonu jesiennego taki sobie ale to jeszcze ciągle okres przygotowawczy i starty o coś jeszcze przede mną. Jak by nie było, ta słabość lepiej że wychodzi ze mnie teraz niż by miała się ujawnić później. Jest nad czym pracować ciągle i to mnie umacnia w przekonaniu, że można dać z siebie jeszcze więcej i na treningach i na zawodach.
Słubicka 10 tka, bo o tym biegu tak sobie marudze od początku był biegiem ciężkim, bo nie zniosłem jego trudów. Tyle. Forma jeszcze nie ta, ale kiedy będzie miała być jak trzeba to będzie.
Start na stadionie olimpijskim 500m na bieżni tartanowej później wybieg ze stadionu , zbieg i ruszylismy w kierunku centrum, tempo całkiem szybkie bo na pierwszym km w pogoni za prowadzacym miałem czas 3,14. Czułem że może sie to dla mnie źle skończyć, wybiegliśmy na długą prostą, raczej płaską, ale z niesprzyjającym wiatrem i grzejącym słońcem co utrudniało kontynuowanie biegu w tym tempie w jakim ten bieg był rozpoczęty i kolejne km -y były prowadzone w naszej 5 os grupie na ok 3,25 - 3,30 min/km . Ta wspaniała moja przygoda z tym przyjaznym tempem na mete skończyła się na ok 3 km przed metą, zacząłem mocno odstawać od tej grupy już 2 osobowej gdyż w międzyczasie 2 osoby zostały "zgubione" na poprzednich chyba kilkuset metrach no i biegłem z wielkim bólem już wszystkiego byle tylko do mety, na ok 1,5 km do mety wyprzedził mnie jeszcze jeden biegacz, szybko mnie nie mijał, ale moja niemoc była tak duża że mogłem mu tylko pomachać na pożegnanie ;) Walcząc z samym sobą, mijam tą tabliczkę z oznaczeniem że już tylko i aż kilometr do zakończenia biegu, ani mi się myślało przyspieszać, w głowie miałem tylko myśl "dobiegnij do mety".
300 do mety wbiegłem na stadion i już w ogromnym zmęczeniu walczyłem o te sekundy, aby na zegarze nie przeskoczyło 35 min i z czasem 34,57 skończyłem swoje zmagania w tym biegu. Pierwszy w swojej kategorii do 29 lat... mało satysfakcjonujące po takim biegu, ale zawsze to było jakieś pocieszenie.
Za tydzień kolejny start, Notecki Półmaraton im. Józefa Nojiego. Zdecydowanie to nie jest mój dystans, więc szansa na odegranie się i pokazanie sobie że nie jestem taki słaby będzie zawsze , ale niewielka, taka tyci :)
No dobra... ale żeby nie było, nie jade tam tylko po to żeby tak sobie pobiec, zawsze jak jest szansa to będzie trzeba ją wykorzystać, choć do tego biegu podchodzę z pokorą, i mam nadzieje że oszczędzą mnie trudy tego biegu i uda się dobiec z satysfakcją na metę :)