Pół godziny się śmiałam z tego zdjęcia :D
Głupia jestem. Kocham Karola, niepotrzebny mi Kacper (a już się odbraził i obraził na nowo, standard). Ciągle wszystko się zmienia, co chwilę co innego. Postanowiłam ograniczyć te rozmowy z nim, bo chyba rzeczywiście przesada, że piszemy do nocy, a z Karolem nie mam ochoty pogadać przez telefon, a tym bardziej popisać. Chora sytuacja. Lubię go, a on coś niby do mnie czuje i tu jest największa wada całego stanu rzeczy. Wszyscy wokół dziwią się, że kolega, że tyle rozmów i od razu węszą romansik. I mają trochę racji, bo mówienie koledze "kotek" jednak jest trochę nie teges. Dlatego postanowiłam skończyć z kotkiem, ograniczyć rozmowy i sprowadzić to wszystko na jakąś normalną drogę. Naprawdę normalną, a nie taką, która wydaje mi się normalna. Wreszcie się zdecydowałam przejrzeć na oczy. Nie wiem jak mi to wszystko wyjdzie, bo znając kawałek charakteru Kacpra... obrazi się albo stwierdzi, że najlepiej będzie zerwać kontakt. Ale ja nie chcę takich konfliktów czy coś (brakuje mi słowa), bo i tak nie unikniemy spotkań w szkole. I po co takie nieporozumienia i napięte stosunki? Cześć, cześć i koniec. Możemy pogadać, wyjść razem do sklepu, ale nic więcej. Nie będę się o niego starać i bać się, że odejdzie. Nie jesteśmy ze sobą tak blisko, żeby wiele spraw wyglądało jak wygląda. Nie musimy pisać lub rozmawiać codziennie. I na dodatek tak długo. Nie musimy się sobie tłumaczyć ze wszystkiego i zbyt wiele od siebie wymagać. Chcesz pograć, to graj; obejrzeć serial, oglądaj. Pogadamy innym razem i tyle albo teraz, ale bez wyrzutów które to jest zajęte, bo robi coś innego podczas pisania. Mocne postanowienia. Ciekawe jak się spełnią. Obym dała radę, w końcu muszę się wziąć w garść. Karol najważniejszy! Nie mogę tego zepsuć jakimś "romansem", tylko dlatego, że potrzebuję zmiany. Nowy znajomy, fajnie. Ale nie mogę się tak angażować i popadać w głupie uzależnienie od dialogu z nim. Chyba mi się udało wygadać. Lepiej mi.
Byłam dziś u Izy, lubię z nią rozmawiać. O seksie i o wszystkim innym. I lubię jej buziaki. Takie słodziaczki. Chyba dobrze, że wyszłam z domu, a nie zaszyłam się w swoim łóżku i weszłam w świat seriali. Pewnie dobrze mi to zrobiło, a tak bym nic nie robiła cały dzień i tylko psuła oczy z dupą przed komputerem.