Słaby dzień. Miałam jechać do miasta z Izą, poszukać sobie jakichś butów przede wszystkim, ale całe rano nie było wody, a na dworze masakra - typowo marcowa pogoda, raz deszcz, raz słoneczko i ciągle straszne wiatrzysko. Nie było jak się wykąpać, jak uszykować, a wodę włączyli dopiero około trzynastej, więc już się nie opłacało jechać na godzinę. Teraz się trochę uspokoiło za oknem i jest bardziej stabilnie, ale ja nie mam z kim wyjść, nie mam co robić. Miał przyjść Karol, ale nie przyszedł. Witek w Niemczech, to na nogach już gorzej się do mnie dostać w taką pogodę, jaka była przez pół dnia. Teraz mi się przypomniało, że mieliśmy iść na kawę do Niny, ale nawet nie ma czym jechać, a zresztą Karol na pewno o tym nie pamięta, już nie będę drążyć. Innym razem. Łukasz kupił sobie auto. Opel vectra. Ja jestem w trakcie okresu. Sporo się u mnie działo od ostatniego wpisu, jak zawsze. Ale jakoś mnie nie ciągnęło do pisania. Teraz nie chce mi się już wracać do przeszłości, rozpamiętywać. Może to i dobrze. Wydarzyło się dużo złego, a jeśli tego nie upamiętnię, możliwe, że zostanie zapomniane. Ale było też trochę dobrego. Może jednak coś wykrzesam. Na Dzień Kobiet dostałam tulipana od Krystiana Paszaka (szok), czekoladę od Łukasza, górę słodyczy i dwa tusze do rzęs od Karola (+ jego pójście na praktyki pierwszy raz! Dwa dni z rzędu, piękny prezent) i dwie dychy od ojca, na czekoladę. Byliśmy na trzydziestych urodzinach Niny i podobało mi się. Myślałam, że będzie gorzej. Oczywiście pomijając te straszne kłótnie i masakry, bo to było coś gorszego niż kłótnie. Zdjęłam z szafy karmelową torbę po babci i wreszcie pachnie po ludzku. W miarę. Wróciły seriale, dziś Komisarz Alex na antenie. Oglądam wszystko na bieżąco, albo do przodu w miarę możliwości. Wyszedł nowy sezon Bates Motel, dziś obejrzałam dwa odcinki. Posprzątałam trochę w domu. Kupiłam wagę, ale to już dawno. Teraz zapominam się ważyć, choć stoi na wierzchu. Dziś piętnasty, a ja nie dostałam wypłaty. Nie miałam praktyk w tę sobotę, ale przecież wczoraj byłam. Pewnie szefowa zapomniała, ale to znaczy, że dostanę dopiero za tydzień. Chyba że jak pójdę po papiery do badania kupy (bo oczywiście zapomniałam zabrać dwa razy), które wraz z nią muszę zanieść do sanepidu we wtorek. Ale wątpię. Nie potrzebowałam tej kasy na gwałt, ale plany miałam. Powinny być w terminie takie rzeczy i tyle. Bo ja już się psychicznie przygotowałam, że dostanę w piątek.

Karmelove