Nie wiem za bardzo co mam pisać.
Mam tyle w głowie... Niby powinnam to z siebie wyrzucić, ale z drugiej strony czuję, że to powinno jednak zostać tylko i wyłącznie w moich myślach.
Nigdy nie byłam jednocześnie tak bardzo słaba i tak silna. Przeżyłam to, czego najbardziej boję się w życiu. Nie chciałam tego. Nikt tego nie chciał. Nawet nie wiem, czy jestem do końca świadoma zaistniałej sytuacji. Brakuje mi trochę tej beztroski, nastoletniej głupoty, której prawdopodobnie już nie poznam. Nie chcę wiedzieć, ile jeszcze jestem w stanie znieść. Nie chcę kusić tym pytaniem losu. Strasznie się boję każdej nocy, każdego dnia. Boję się samotności, która niestety nie zależy ode mnie. Boję się każdego dźwięku, ale jeszcze bardziej boję się ciszy. Cisza tak strasznie boli, mówi, że Ciebie już tutaj nie ma i już nigdy nie będzie.
Strasznie mi ciężko, a to dopiero tydzień. Ale będzie kolejny, i kolejny i tak do końca.
Najbardziej boli mnie to, że nie zdążyłam mu powiedzieć jak bardzo go kocham i że strasznie mu dziękuję, że dzięki niemu jestem tym kim jestem..
wróć tato, tak bardzo za tobą tęsknię
i nie wiem czy dam radę bez ciebie
wróć tatusiu, proszę.