62kg, rozpacz, usiłowanie sobie czegoś udowodnić, zawalanie, słodycze, gyros, lody, kuszący sklepik w szkole, napoje, płatki czekoladowe, tata, zmuszanie, wkurwianie mojej osoby ! Mam dojść wszystko mnie drażni, ileż można ! Nie moge już słychać ciągłego ględzenia czynie jesteś głodna, ciągłego kupywania słodyczy i innych dupereli ! Chce się odchudzac każdy to wie ! Niektórzy to nawet wolą słuchac tego jakie mam kompleksy niż mi pomóc i mnie wspierać, ale okey, sam tego chciałeś...
Ciągle jem coś słodkiego ! Ciągle czuje niedosyt ! WTF ?
Wiem nie wyglądam tragicznie i czasem jak spojrze na grubsze osoby ode mnie to aż dziękuje Bogu za ciało jakie mam.
Mimo to chce cos zmienić!
Od jutra spróbuję coś kombinować i mniej jeść !
Plan ?! Zjeść kanapkę z bułką i nie wiem czym ?! Narazie tylko bułkę mam w domu, no i chleb ! Jutro lecę bo wafle ryzowe lub sucharki, a co mi tam !
W szkole jem obiad - sama nie wiem co bedzie znając zycie jakaś zupa :D
Kolacja ?!
Kolacja jest pod znakiem zapytania narazie !
Muszę jeszcze psy nakarmić parówkami co by tata myślał ze ja zjadłam, ....
Bajosss.