Bezosobowe wnętrze. Przytłumiona przestrzeń, niezmącona natłokiem natury.
"Doskonale opanowała sztukę manipulacji. Zawsze jej tego zazdrościłam. Kobiety za wszelką cenę starały się z nią zaprzyjaźniać, a mężczyźni zakochiwali - bez pamięci. Właściwie 'zakochiwali się' nie jest trafnym określeniem. Oni oddawali swoje marne żywota w jej posiadanie. Tracili głowy, pieniądze i własną wolę, o ile kiedykolwiek przedtem ją mieli. Chcieli podarować jej wszystko. A ona przecież nie chciała wszystkiego.
Nieraz zastanawiałam się nad siłą, która w niej tkwiła i sprawiała, że każda poznana osoba pragnęła mieć ją na wyłączność. Nie zdefiniuję jej wszystkich cech, to oczywiste. Zwłaszcza, że większości była pionierką.
To nie jest klasyczna piękność, a dla wielu nawet 'ładna' oddawałoby jej urodę w nadmiarze.
Co więc powodowało tak niewyobrażalną chęć obcowania z nią do końca życia? Życia tylko i wyłącznie dla niej, które kończyłoby się tragicznie w momencie odejścia - jej ulubionej czynności. I w istocie - wielokrotnie tak się działo. Ci, którym wydawało się, że przynależy do nich, zawiedzeni cholernym fatum, wegetowali, nie potrafiąc cieszyć się z niczego. Nawet jeśli nie zabijano się przez nią, to tylko dlatego, by nie dawać jej powodów do wyrzutów sumienia. Zabawne: nikt nawet nie domyślał się, że go nie ma.
Uzależniała od siebie do tego stopnia, że można by się dla niej posunąć do absolutnie wszystkiego. Łamała zasady, konwencje i obietnice z wdziękiem tak lekkim, że uniewinniał ją z góry - zanim jeszcze pomyślała o grzechu.
Kwestia leży w samoświadomości. Uważała się za księżniczkę, toteż rzeczywiście nią była. Zwyczajne 'kurwa' w jej ustach było dosadnym środkiem stylistycznym, swoistą inspiracją...
Można by pomyśleć, że jest doskonała. Jakby Bóg, którego tak bardzo nienawidziła, powołał ją do istnienia, aby utwierdzić ludzi, że wcale nie są stworzeni na Jego podobieństwo. A ona jest. "
fotograf. Mycha
obróbka. Ja
EDIT...
umarła...