Day 2:
Czekam na ferie, które nadejdą w piątek. Przestanę oglądać tą cudną mordę Ł. Cieszę się, doprowadza mnie do szału. To chyba przez jego fenomen bycia - nie mam problemów z chłopakami. Jeśli ktoś mi się spodoba nie muszę długo czekać. Zawsze wychodzę na swoje, mimo swojego wyglądu (w sumie nawet nie wiem dlaczego tak mi "się szczęści", bo grono adoratorów rośnie). Ale z Ł. mam problem - jest mój, ale tylko fizycznie... Był, był to właściwe słowo. Lubił się ze mną zabawić, wiedział, że łatwo mu nie odmówię. Przy nim brakowało mi asertywności. Pomimo tego, jak mnie traktował zawsze wracałam. Na jego prośbę kryłam się z tym - chyba było mu ze mną wstyd, chyba dla niego chcę być PIĘKNA.
Beznadzieja, nie mam ochoty na nic. Wszystko się pieprzy, pomimo optymizmu, który mną włada(ł).
Bilansik:
7:00 - kromka białego chleba, margaryna, szynka konserwowa, sałata lodowa
11:15 - kromka białego chleba, margaryna, szynka konserwowa, papryka czerwona, mandarynka
14:30 - makaron z chiński FixKnor z kurczakiem (nie mam wpływu na obiady)
19:00 - graham, margaryna, szynka konserwowa, sałata lodowa, ketchup (wszystko x2)
21:45* - jajecznica (dwa jajka) na wodzie, cebulce, papryce i pieczarkach, graham
ok. 1214kcl/2000kcl
ćwiczenia: Mel B - Cardio (nie dałam rady więcej, jestem zawalona nauką)
*moja osobista trenerka (siostra) powiedziała, że jedzenie do 18:00 to bujdy, mam jeść do dwóch godzin przed snem. Wtedy mój metabolizm pracuje i pracuje, i pracuje.
Day 3:
Humor identyczny do minionego dnia. Nie ćwiczyłam dzisiaj, spalam kalorie nauką - nie mam innego wyjścia, a jeszcze czeka mnie biologia, o ranyy. Jadłam dzisiaj obficie, nie miałam głowy do niczego, jadłam co mi dali.
Bilansik:
7:30 - kajzerka, margaryna, szynka z kurczaka, sałata, ogórek, papryka
10:25 - kajzerka, margaryna, ser zielony (z pesto), sałata, ogórek, papryka, mandarynka
12:00 - zupa jarzynowa z grysikiem, ziemniaki z mortadellą w kostce i sosie pomidorowo-paprykowym (muszę jeść obiady w szkole, nie ma inne opcji)
14:30 - gołąbki x2 w sosie pomidorowym (MUSIAŁAM, pół roku mamę na nie namawiałam)
17:00 - gołąbek w sosie pomidorowym
21:30 - deser puddingowy Smakija, mały banan
1650/2000kcl
ćwiczenia: zero (ew. ćwiczenie mózgu masakrując go układem krążenia z biologii)
Po feriach zacznę ćwiczyć na w-fie i chodzić na SKSy z siatkówki, aktualnie nie mogę, bo mam nawrót skręcenia stawu skokowego.
Mam problemy z systematycznością, raany.
A u Was jak dziewczynki? Jakie postanowienia na tłusty czwartek?