Moje ukochane stworzonko, które w ramach walentynek pogryzło mi legitymacje, bilet miesięczny, rozpychacze, portfel. <3
Po raz kolejny byłam bliska podłapania szczęścia za nogi, kawałek od uśmiechu i tych dziwnych motyli w brzuchu. Myślałam, że bedę mogła zostawić za sobą wszystko co to było, zacząć żyć od nowa. Z pomocną dłonią można więcej. Wielka iluzja. Idę nad przepaścią po linie, która coraz bardziej się chwieje, a ja nie umiem utrzymać równowagi. Chcę dodatkowych zabezpieczeń, bym przeszła do na drugą stronę. Chcę chcę chcę kcęęęę