No ładny gips - dajcie mi budzik do ręki, a NATYCHMIAST przestawię go do przodu... Taki właśnie numer wykonałam godzinę temu stanowczo mówiąc NIE niemiaszkowi. A tam. Raz sobie na lenia pozwolić można. Zwłaszcza że na ostatnich dwóch lekcjach był koszmar: przychodziłam tylko ja i ta mądra taka. Wyobrażacie sobie? Jak jest pięć osób, można bardzo ładnie się prześlizgiwać, tu rzucić dowcipem, tu coś trafnie powiedzieć i szafa gra. Ale jak są DWIE osoby??? No nie da się, bo trzeba cały czas gadać. A ta mądra to już nawet mówić mi się o niej nie chce. Napierw to jej tylko nie lubiłam, Teraz to już jej nienawidzę. Nie dość, że szprecha, nie dość, że jest z Warszawy (he he), nie dość, że uprawia sporty, to nawet WŁAŚNIE KUPUJE SOBIE CYFROWĄ LUSTRZANKĘ! Tak! Zdjęcia TEŻ robi. Oczywiście żegluje, wspina się, jeździ konno. Ma wszystkie papiery. W szachy też pewnie gra. A już całkiem rozłożyła mnie stwierdzeniem, że po angielsku mówi tak jak po polsku. Nosz. Na poprzednie zajęcia przyszła bardzo zadowolona, bo właśnie dała w pysk swojemu chłopakowi i bardzo ją to usatysfakcjonowało. WSZYSTKO MA! A w wakacje jedzie na rowerze do Turcji. Może ją szlag po drodze trafi.
No, to dałam upust miłości bliźniego. A teraz dam upust maszynopisaniu, bowiem nawet nie mam czasu pomyśleć, o czym by tu dziś, w związku z czym idę po najmniejszej linii oporu i cytuję fragmenty książki Życie w Przekroju Andrzeja Klominka. Nieszczęsnym Przekroju, który poszedł sobie precz do stolicy, a wcześniej się zbiesił. Kiedyś to było coś!
:)
Kiedyś na przykład grafikiem w Przekroju był Daniel Mróz. Co o tym pisze Klominek?
Daniel Mróz zamieszczał w Przekroju swoje rysunki chyba nawet zanim ja przyszedłem do redakcji, ale etatowym pracownikiem został w 1951 roku. Był synem Stanisława Mroza, naczelnego redaktora IKC-owskiego tygodnika Na szerokim świecie. Mróz-senior (który zginął w Oświęcimiu) był wielkim oryginałem, a syn poszedł w jego ślady. Dałoby się ułożyć sporą antologię anegdot o Danielu Mrozie, zwłaszcza o jego słynnym roztargnieniu, o uporze, ponurym spojrzeniu na świat i bliźnich. A te nagłe okrzyki Mroza "o, k...", kiedy sobie coś przypomniał, na przykład, że w miesiąc po powrocie ze Szwecji ma ciągle w kieszeni klucze od mieszkania swego gospodarza.
Daniel Mróz był studentem Mariana Eilego w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, w której Eile uczył scenografii. Ściągnął go do redakcji jako grafika, kiedy się tylko zwolnił etat, ale cenił Mroza przede wszystkim jako rysownika. Mówił, że to wielki artysta. Chciałbym przypomnieć, co znaczyło uprawiać ten rodzaj sztuki na początku lat pięćdziesiątych. To była, mówiąc skrótowo, inwazja surrealizmu w socrealizm. W dodatku upowszechniona w masowym nakładzie.
Wpływ Mroza dał sie odczuć i poza Polską. Trochę później, kiedy mieliśmy już za sobą odwilż i trafiały się kontakty polsko-radzieckie mniej oficjalne, w redakcji pojawił się raz gość z Moskwy: brodaty (jeszcze wielka rzadkość w ZSRR!) młody plastyk, który opowiedział Mrozowi niezwykłą historię.
Otóż należał on do artystycznej grupy mrozistów, którzy studiując Przekrój zapoznali się z twórczością Mistrza i na nim się wzorowali. Mroziści moskiewscy postanowili usadowić się w redakcji popularnonaukowego magazynu, zdaje się "Znanie - Siła" i uprawiać surrealizm a' la Mróz, ilustrując zamieszczane w tym piśmie opowiadania science fiction (sam Mróz ten rodzaj literatury określał wdzięcznie "pierdoły międzyplanetarne"). Fascynująca historia!
Opowiadałem ją czasem, zastanawiając się, czy też czegoś nie przekręciłem i po latach nie koloryzuję. I proszę sobie wyobrazić, że po latach uzyskałem jej potwierdzenie. Radziecka dramatopisarka, kontestatorka zresztą, którą w Polsce przypadkowo poznałem, powiedziała mi, że ależ tak, było coś takiego: grupa awangardowych plastyków opanowała redakcję moskiewskiego miesięcznika i przemycała w nim surrealizm pod pozorem ilustrowania literatury science fiction. Wymieniła mi nawet nazwisko brodatego artysty z tej grupy, przypuszczalnie tego, który odbył pielgrzymkę do Mroza, do Krakowa.
Tyle Klominek na dziś. A teraz zagadeczki:
Z JAKĄ KSIĄŻKĄ KOJARZY SIĘ MRÓZ NAJCZĘŚCIEJ JAKO ILUSTRATOR?
JAK NAZYWAŁ SIĘ GŁÓWNY GRAFIK PRZEKROJU, AUTOR JEGO WINIETY?
GDZIE MIEŚCIŁA SIĘ REDAKCJA PRZEKROJU?
CO TO BYŁ IKC I GDZIE SIĘ MIEŚCIŁ?
No. Wystarczy?
Inni zdjęcia: Koń na resorach bluebird111412 akcentovaja patkigdNie na Górę Parkową. ezekh114Globalne ocieplenie. ezekh114Eksplikacja. ezekh114Czyż nie piękny? purpleblaackja patkigdja patkigd... maxima24