Oglądałam film o Ś.P Agacie Mróz i wszystko wróciło, wszytskie obawy, zmartwienia. MAMO! Wołam o pomoc, ale tylko ja wiem co we mnie siedzi, co czuję. Najbardziej czuję złość! Na fachowo nazwanego szpiczaka mnogiego a ja go nazywam po prostu wrednym skurwielem. to bylo 9 lat temu bylam w 3 klasie podstawowki jak dowiedzielismy sie.... rak kosci, nieuaktywniony wiurus HCV watroby, lekarze dawali 4 lata zycia, z przeszczepu Cie odrzucili juz bylismy w Warszawie i nic ztego albo druga nerka przestanie pracowac albo wirus sie uaktywni .... od tamtego czasu krok po kroku idzie do przodu czemu nie moze isc wstecz?! do jasnej cholery! ten sukinsyn juz sie "zadomowil" w biodrze. zebrach, nodze i co najgorsze w kregoslupie i czaszce, guz pod okiem i w policzkach.... sterty lekow przeciwbolowych i nic, poruszasz sie na wozku przez zlamana noge, ktora do kurwy nie umi sie zrosnac! to ja jestem w najgorszym stanie psychicznym. Kolejny etap ktory mnie podlamal brak wlosów. gdy spytalam jak sie z tym czujesz odpowiedzialas "obciełam je bo za duzo ich wypadalo" a ja? A ja wiedzialam ze to kolejny krok- chemia to zrobila, ktora ma Ci pomoc ale czy pomoze? a moze za bardzo Cię osłabi i..... kurwa! nawet nie chce tak myslec! wiem ze jestes silna ze chcesz dac rade ale ja nie jestem taka silna, dzisiejsze slowa brata "wiemy juz od 9 lat ze mama odejdzie na raka" ale ja nie chce! nie teraz, nie za 5, ani za 10 lat wogole!!! Mąż chce mi pomoc stara sie ale wiem ze nie daje rady jego to wszystko przerasta co sie ze mna dzieje, niekiedy go krzywdze. sterty lekow ktore bierzesz kurwa jakas paranoja! czemu wszystko musi byc takie popieprzone?! tak bardzo sie boje... MAMO KOCHAM CIE! setki lez wylane...