Zdjęcie z któregoś tam z kolei rozruchu konia pod siodłem w grudniu. Dużo pasztetówy mamy, ojj tak.
Wracam tutaj z całkowicie zdrowym koniem! Po wielu przebojach kopytowych mamy nowe podkowy, nowe kucie, Ungulat w wersji 250g/dzień i całą masę pomysłów rodem z Opowieści z krypty ;)
Koń w końcu nie kuleje, nie znaczy, nic a nic! Aczkolwiek naprawdę ma w głowie mózg świeżo zajeżdzonego 3latka - dębowanie, kopanie, wierzganie itp Było ostro, ale że ja jestem twardy zawodnik i ze mną żaden koń jeszcze nie wygrał, to dałam radę i Pimpkowi
Na chwilę obecną koń śmiga w trzech chodach, wprowadzam elementy i dużo dużo przejść, bo przez przymus jeżdżenia na zaciągniętej czarnej kontakt mamy obleśny. No ale w zeszłym tygodniu priorytetem było moje bezpieczeństwo, a potem jezdność konia, więc trzeba to odrobić.
Mam nadzieję, ogrodzie oliwny, że to KONIEC przygód z kopytami, ze teraz ruszamy z kopyta i hard training powraca! No i padokowanie konia, aczkolwiek chyba na głupim jasiu
Sesja zakończona sukcesem, znaczy coś tam jeszcze do napisania w połowie lutego, ale kto by się tym zajmował 6.02...