photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 dni temu

O maszynach

Pociągi

Najpierw były pociągi. Jako kilkulatka jeździłam z mamą do babci. Długo, daleko, podróż pociągiem trwała całą noc. Do końca życia będę mieć przed oczami klimat i emocje zupełnie pustego dworca o 3 nad ranem i sunącą majestatycznie, potężną lokomotywę EP07...
Moją ulubioną zabawką z dzieciństwa były tory kolejowe w kształcie okręgu, po których kursowała niebieska SM42 taszcząc dwa zielone "piętrusy". Nadal bardzo chciałabym przejechać się piętrowym wagonem.
Lubię dworce, mają w sobie coś magicznego. Całą paletę emocji. Coś ostatecznego.
Całe studia jeździłam prawie w każdy weekend przez pół kraju pociągami. Jednostajny dźwięk kół sunących po szynach bardzo mnie uspokaja. Zmieniające się widoki za oknem przepowiadają nowości. Klakson z lokomotywy i gwizdek konduktora... wspaniałe.
Nadal jeżdżę pociągami, teraz z chęci. Po coś, gdzieś, do kogoś...
Nie nazwałabym siebie pasjonatką kolei. Fascynują mnie lokomotywy, to prawda. Gdy zaczepił mnie znajomy i zapytał czy chciałabym zobaczyć wnętrze jednej z nich to z emocji prawie zeszłam z tego świata (a wiedzieć trzeba, że nie jestem zbyt wylewna) Mózg odpiął się od reszty człowieka. Niewiarygodne doświadczenie. Nigdy nie sądziłam, że mam takie marzenie.

Jakiś czas temu przypadkowo trafiłam na profile kilku pasjonatów kolejowych. Zaobserwowałam. W niedługim czasie jeden z nich złożył u mnie zamówienie. Zaświeciły mi się oczy na myśl o tym, że będę wykonywać przedmioty o tematyce, której nigdy nie ruszałam. Coś drgnęło.

Jak to mawia mój znajomy: "lubię ciufy".
Tak, ja też. Nie od dziś.
Mieszkam nieopodal linii kolejowej. Latem przy otwartych oknach nocną ciszę przerywa tylko hałas przejeżdżających pociągów. Bardzo przyjemny hałas. Śpię wtedy najlepiej w całym roku.

____________________
Kombajny

Wszyscy się śmieją z mojego - nadal nie spełnionego - marzenia o poprowadzeniu kombajnu zbożowego typu Bizon bez kabiny. Koniecznie o wschodzie lub zachodzie słońca.
W domu rodzinnym miałam bardzo duży teren. Spore podwórko, po obu stronach którego znajdowały się bramy. Jako dzieciak biegałam sobie swobodnie po całym obejściu. Był sierpień, upalne lato, słońce chyliło się ku zachodowi. Zbierałam jabłuszka spod drzewa. I zobaczyłam go. Wyłaniał się z dalsza powoli, dostojnie, zza wysokich traw przemierzając łąkę. Bizon z założonym headerem. Stałam jak zaczarowana aż zniknął na skrzyżowaniu za mym domem.
Biegałam później do głównej bramy, wspinałam się na nią i wisiałam na metalowych prętach z ogromną fascynacją w oczach. Ojciec przychodził po mnie, odczepiał od tej bramy i bez słowa zanosił do domu. Od tamtego czasu w trakcie żniw jeździliśmy na rowery, poobserwować z daleka kombajny, wokół których unosił się zbożowy pył niczym gwiazdki w bajce Disneya.Ostatni raz byliśmy gdy byłam 17-latką.
Piękne wspomnienie.

____________________

Samoloty (i śmigłowce)

Zawsze patrzyłam w niebo. Kojarzyło mi się z bezkresem, wolnością i spokojem. Jako dziecko pokrzykiwałam z ekscytacją gdy tylko zobaczyłam "kreskowiec" czyli smugę kondensacyjną za samolotem na wysokości przelotowej. Maszyny latające były dla mnie czymś dalekim, nieznanym, nieosiągalnym i niespotykanym.
Aż pojechaliśmy z rodzicami do G, która wówczas mieszkała przy amsterdamskim lotnisku. Pojechaliśmy poobserwować samoloty kołujące na taxiway. I odpłynęłam. Nie można było mnie odkleić od płotu lotniska. Przejeżdżający B747 przepiął mi przewody na strychu. Później A380. Miałam 12 lat. To się nigdy nie zmieniło. Fascynują mnie silniki gwiazdowe, hałas i silniki odrzutowe. Samo latanie - jasne, ale bez większych emocji. To maszyny są dla mnie magiczne.
Byłabym zachwycona gdyby ktoś mnie zabrał pod płot lotniska tylko po to, żeby pooglądać starty samolotów. Odkąd A.wyprowadził się na drugi koniec kraju - w takim celu na lotnisku nie byłam ani razu. Tęsknię za tym.

Śmigłowce


HEMS. Doświadczenie lądowania Mi2 przy wypadku. Patrzyłam jak zaczarowana. Długo nie mogłam tego zapomnieć. *klik*! - i już, zaskoczyło i zafascynowało. Miłość. Co prawda platoniczna i jednostronna, ale to też się nie zmieniło mimo wszystko przez tyle lat. A do Ec135 zawsze podchodzę do okna jeśli zdążę go usłyszeć. Zawsze. Pisałam licencjat o HEMS. Poza maszynami wierzyłam bardzo w ideę niesienia pomocy z nieba.

To jest naiwne - ale nadal wierzę.



____________________

Pojazdy

Dźwigi są super. Uwielbiam te konstrukcje jako industrialny element krajobrazu. Plaża w Gdańsku - Brzeźnie i zachód słońca nad morzem, z dźwigami w tle... Kocham ogromnie.

W wyniku przegranego zakładu zrobiłam kiedyś w UDT uprawnienia na walec drogowy. Do niczego nie było mi to potrzebne, ale za to satysfakcja wielka. Widzę siebie z kiepem w pysku i w czapce uszatce popylającą walcem po gorącej, pachnącej masie bitumicznej w mroźny, zimowy poranek. A zapach gorącego asfaltu jest jednym z moich uzależnień.

Lubiłam też potężne autobusy dalekobieżne. Setry, Scanie, VDL. Jeździłam nimi na studia, wymiennie z pociągami. Chyba najzwyczajniej mam sentyment.

Wiele lat ciosałam wiedzę o potężnych wozach strażackich. Nie wszystkich. Specjalistycznych. GCBA, autodrabinach (!),  SKOTach, ciężkich technikach z HDSem. I amerykańskim Hush E-one - to moje wielkie i spełnione marzenie (w każdej materii, tej, o ktorej głośno się nie mówi i powinno się oblać rumieńcem - też). Był taki czas gdy byłam 'specem' od zabudów specjalistycznych jak mało kto w moim otoczeniu a tym bardziej - wieku. Znałam każdy nit, każdą konfigurację i każdy wychył boczny zabudowy. Lubiłam się uczyć, przychodziło mi to bez większego wysiłku. Gdy odbieraliśmy nową Scanię do OSP 12 lat temu to piorunujące wrażenie na mnie zrobiła firma produkująca zabudowy. Nadal lubię poczytać mimo, że już od wielu lat ochrona ppoż nie towarzyszy mi w życiu.

Wczoraj miałam możliwość przypomnieć sobie jak to jest. I do tego poczuć, że ktoś cieszy się na mój widok po bardzo długiej absencji.
Do domu wróciłam poruszona.

____________________

Maszyny nie są moimi jedynymi fascynacjami. Mam ich trochę - i nadal szukam.
Lubię się zachwycać. Jestem stała w uczuciach - temat, który raz mnie zainteresuje - zostaje. Trochę jak tatuaż.

Dobrze jest mieć czym się zachwycać.


Fot.EP07 w trasie z Kołobrzegu do Poznania. Luty 2024





Info

Użytkownik downwardspiral
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.